piątek, 1 stycznia 2010

Dziennikarzu, nie daj się pokonać miernocie!

Każdy chyba widzi, że poziom dziennikarstwa internetowego jest generalnie na fatalnym poziomie. Tego w zasadzie często nawet nie można nazwać dziennikarstwem, albowiem żenujące braki widoczne są nie tylko w warsztacie dziennikarskim, ale nawet w znajomości języka polskiego. Co gorsza, w pogoni za sensacją, chwytliwym tematem, czy po prostu dla cięcia kosztów, ta tendencja jest coraz bardziej widoczna też w tradycyjnych mediach czyli w prasie, radio i telewizji. W niektórych stacjach radiowych dobijają mnie na przykład jakieś dziwne opowieści prowadzących o jakichś bzdetach typu "ten kawałek jest taki świetny, że ustawiłem sobie to jako budzik w telefonie" (w ustach jednego z radiowców słyszałem to już chyba ze trzy razy, bueee...), zdarzyło mi się też pisać o tworzeniu artykułów o niczym i z niczego.

Niestety, telewizja też nie jest wolna od tej choroby. W sylwestrowy poranek w "Dzień dobry TVN" niejaka Anna Wendzikowska prowadząc króciutki wywiad z aktorem Samem Worthingtonem ("Avatar"), na pierwszy ogień wypuściła z siebie pytanie: "Czy sądzi Pan, że ta rola może być punktem zwrotnym w pańskiej karierze?"

Jako żywo stanęła mi przed oczami widziana w "Notting Hill" scena wywiadu z aktorem, który nie czuł się emocjonalnie związany ze swoim bohaterem, bo grał krwiożerczego cyborga-psychopatę. I podobnie w rzeczonym wywiadzie dla TVN: pytanie drugoligowego, niemal nieznanego przeciętnemu widzowi do tej pory aktora, czy główna rola w najdroższym i jednym z najbardziej niezwykłych filmów w historii (niezależnie od indywidualnych ocen) może być punktem zwrotnym jest tak idiotyczne, że nawet się tego komentować nie chce. Ja wiem, że pani redaktor pewnie całą noc nie spała myśląc nad pytaniami, ale w takim razie może czas zmienić zainteresowania i zająć się np. robieniem programów nie wymagających takiej ogromnej kreatywności? :P

Nie jest moim celem dogryzanie żadnej konkretnej osobie, tytułowi, czy stacji TV - kiedyś sądziłem po prostu, że takie żenujące wypociny, jak wielokrotnie wyśmiewana w internecie relacja z otwarcia pierwszego w Warszawie Starbucksa na gazeta.pl kilka miesięcy temu, są krótkotrwałym epizodem w działalności mass mediów, ale powoli tracę tę wiarę. Czy taka bezmyślna, trącąca amatorszczyzną papka jest naszą nieuniknioną przyszłością? Z Nowym Rokiem życzę sobie i wszystkim czytelnikom bardziej optymistycznej alternatywy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tagi

agd (1) agile (2) Agile tuning (2) amica (1) antysemityzm (1) autoserwis (2) biurokracja (2) blog (1) blog polityczny (1) blogger (1) brak tematów (1) branding (2) Chiny (1) content (1) czas wolny (1) dane osobowe (2) defekt muzgó (1) dziecko (1) dziennikarstwo (2) dziura (1) edukacja (1) ekologia (2) employer branding (1) etyka marketingu (1) ezoteryka (1) fail (3) felieton (1) fiat (3) foto (3) fotoblog (1) fun (1) głupi marketing (5) głupota (2) google (1) gospodarka (1) handel (2) hipermarkety (1) hr (1) hrcamp (1) idea (2) indywidualizm (1) informacja (1) innowacyjność (1) instrukcja (2) internet (5) it (1) jacek gadzinowski (1) jan nowicki (1) komiks (1) konferencja (2) kontakty (2) Kraków (1) król dawid (1) kurnik (1) mandat (2) manpower (1) marka (1) mastercook (1) matka kurka (1) misja (1) networking (2) niefrasobliwość (1) niegospodarność (1) nissan (1) obsługa klienta (7) ochrona środowiska (2) organizacja (2) pazerność (1) piłka nożna (1) poczta polska (2) polactwo (1) polemika (1) policja (1) polityka (3) polska polityka (1) pomnik (1) pr (1) prasa (3) prawo (3) profeo (1) project management (2) promocje świąteczne (1) przestrzeń publiczna (3) raport (1) reklama (3) rozwój (1) sąd (1) serwis (1) slogan (2) social media (3) społeczeństwo (1) społeczności (1) szkło kontaktowe (1) translator (1) treści (1) trudny klient (2) tv (1) viamot (2) walentynki (2) web 2.0 (2) więzi społeczne (1) współpraca (1) wykroczenie (2) z dziejów głupoty polskiej (4) zapalenie jaźni (1) zarządzanie (1) zdjęcia (1) znajomi (2)