źródło: krakow.gazeta.pl (http://krakow.wyborcza.pl/krakow/) |
Niedawno byłem świadkiem takiej sceny: byłem na placu zabaw z dzieckiem i dwóch chłopców w wieku ca. 10 lat pobiegło po coś do domu - ze dwa bloki dalej. Po kilkudziesięciu metrach jeden z nich zawrócił, ściągnął koszulkę jakiegoś klubu piłkarskiego, którą miał na sobie, zostawił ją na ławce koło zjeżdżalni i pobiegł do domu bez niej, bo bał się, że coś mu się stanie. U siebie pod domem, na swoim osiedlu, pod okiem rodziców... Przerażające, jak głęboko nieudolność polityków i policji zraniły to społeczeństwo i strach pomyśleć, do czego to może doprowadzić w kolejnych latach, jeśli nikt się za to poważnie nie zabierze. Jak tu jednak być optymistą, skoro politycy zrzucają się na kaucje/grzywny dla łysych bandytów, a w Krakowie miasto z prezydentem na czele wywala kilkaset milionów na dwa stadiony dla bydła - normalny człowiek, który chciałby sobie pójść na mecz nie ma na to szans.
Mam pięcioletniego syna, którego to niedługo dotknie bardzo bezpośrednio: w szkole czy na osiedlu, choć nie mieszkam na Kurdwanowie. Przestałem już liczyć na to, że systemowo i przy pomocy policji zrobiony zostanie porządek z bandytami, którzy wcale nawet nie kryją się z tym, kim są. Co robić? Wyprowadzić się? Ale dlaczego wyprowadzać się mają normalni ludzie, a nie swołocz??