Trzy dni temu opisałem dziwne (moim skromnym zdaniem) praktyki dot. zbierania danych przez jeden z autoserwisów (i dilera zarazem) Fiata w Krakowie. Cóż, klientów mają najwyraźniej w poważaniu, bo nikt się nie pokwapił z odpowiedzią, ale o tym kiedy indziej. Ponieważ nie lubię, gdy się mnie traktuje jak powietrze, szczególnie, gdy chcę zostawić tym ludziom jakieś pieniądze, postanowiłem się nie szarpać z lokalnym serwisem, tylko bezczelnie i złośliwie zadzwoniłem do Fiata (chciałem napisać "do centrali", ale w sumie nie piszą, czy infolinię obsługuje centrala w Bielsku, czy biuro w Warszawie). Zanim jednak wziąłem do ręki telefon, postanowiłem że napiszę maila, bo generalnie tak wolę. Zonk - na stronie "Kontakt" na fiat.pl nie ma kontaktowego adresu e-mail - jest tylko formularz kontaktowy (do którego i tak trzeba ze trzy stopnie pokonać po drodze), a tam... Matkoboskoczęstochowsko, formularz z Viamotu wysiada przy tym:
O nie, na to nie dam się nabrać, więc po prostu zadzwoniłem. Owszem, Pani z infolinii spokojnie przyjęła wszystkie moje żale i pytania, jednak w Fiacie ktoś ma chyba generalnie większy problem ze zbieraniem danych osobowych, bo aby uzyskać odpowiedź na pytanie dotyczące wykonania drobnej usługi w serwisie, musiałem podać:
- imię i nazwisko,
- adres e-mail,
- telefon,
- kod pocztowy,
- numer nadwozia samochodu (to akurat zrozumiałe)
- informację czy jestem właścicielem (?),
- numer rejestracyjny (what?!)
Na razie to jakoś przetrawiłem, ale szlag mnie trafi dopiero, jesli jutro się ktoś z Fiata nie odezwie... Nie jestem mściwy, ale napiszę sobie do GIODO, a co mi tam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz